Wednesday, May 5, 2010

O szczęściu

Zerknęłam właśnie na mój ostatni post. Aż się prosi, żeby napisać historię po tytułem „Szczęście czy nieszczęście - to się jeszcze okaże”.

Przed II wojną był sobie gospodarz i jego sąsiad. Gospodarz miał konia co jak na owe czasy oznaczało bogactwo. Przychodzi do niego sąsiad i mówi: „Ty to masz szczęście! Masz konia, powodzi ci się!”, a gospodarz na to: „Szczęście czy nieszczęście - któż to wie? Może szczęście , może nieszczęście” i sąsiad poszedł do domu. Za jakiś czas koń gospodarza spłoszył się i uciekł. To znowu sąsiad przychodzi i mówi: „miałeś konia a teraz takie nieszczęście cię spotkało!”, a gospodarz na to: ” Szczęście , nieszczęście któż to wie, może szczęście, może nieszczęście” i rozeszli się. Za kilka dni patrzą a koń gospodarza prowadzi drugiego konia. I znów sąsiad swoje: „ Ale cię szczęście spotkało, miałeś jednego konia a teraz masz dwa!” a gospodarz na to: „Szczęście czy nieszczęście to się okaże, może szczęście, może nieszczęście” i rozeszli się. Nowy koń był trochę dziki, więc syn gospodarza chciał go ujeździć, niestety spadł z niego i połamał obydwie nogi. I znowu sąsiad przychodzi: „ Och jakie cię nieszczęście spotkało! Wszystko przez tego konia!”, a gospodarz na to: ” Szczęście czy nieszczęście - któż to wie może szczęście, może nieszczęście” i rozeszli się. Wybuchła wojna, syn sąsiada poszedł na wojnę a gospodarza nie bo miał połamane nogi. I znowu sąsiad na to: „Ty to masz szczęście! Mój syn poszedł na wojnę a twój nie.” a gospodarz na to: "Szczęście czy nieszczęście to się jeszcze okaże..” Itd., itd…

Taki z tego morał, że nigdy do końca nie wiadomo co jest szczęściem a co nieszczęściem.

4 comments:

  1. hej. super historia...ale czyli co? nic nie mozna nazwac szczesciem?

    ReplyDelete
  2. Równie dobrze mógłbys zapytać: to nic nie można nazwać nieszczęściem? :) I jest to fakt. Wszystko w tym swiecie jest relatywne, bo nie sposób określić jaki skutek przyniesie dana sytuacja. Dlatego jak mądrze poleca Bhagavad Gita - starożytne pismo wedyjskie:
    "Ten, kto nie unosi się radością, gdy zdobędzie coś przyjemnego ani nie rozpacza, gdy spotkają go rzeczy nieprzyjemne; kto posiada niewzruszoną inteligencję i mądrość, i zna naukę o Bogu – ten już usytuowany jest w prawdziwej wiedzy." Bg 5:20

    ReplyDelete
  3. czuje lekki niedosyt ;) i powtorze pytanie. czyli niema szczescia jako takiego wogole? istnieja tylko te relatywne spotykajace nas przez zycie momenty i to wszystko? trzeba posiasc wiedze wiedze zeby to zrozumiec a szczescie jako takie nieistnieje?

    ReplyDelete
  4. Bardzo się cieszę z powodu twojego „niedosytu”, ponieważ daje to możliwość dalszej dyskusji. Definicja szczęścia może być rozumiana na dwa sposoby: albo jako źródło chwilowej przyjemności, radości lub też jako stałe uczucie, które niesie za sobą wewnętrzną satysfakcję, której nic nie jest w stanie zachwiać. Ja chcę poruszyć to drugie, prawdziwe znaczenie szczęścia. Z powyższego cytatu jasno wynika, że można je uzyskać dzięki niewzruszonej inteligencji, wewnętrznemu spokojowi i wiedzy o Bogu i swoim związku z Nim. Mało kto poszukuje szczęścia w tym kierunku. Prawda jednak jest taka, że dla duszy - wiecznej osoby zamieszkującej materialne ciało - nie ma większego szczęścia niż odbudowany, wieczny, miłosny związek z Duszą Najwyższą. Posiadając go nic nie jest w stanie zaćmić jego piękna i słodyczy - żadne tak zwane materialne przyjemności zmysłowe.
    Jest to uznane przez wszystkie duchowe autorytety, święte osoby i pisma objawione za najwyższą doskonałość życia ludzkiego a szczęście z tego płynące porównane jest do nektaru, którego smak nie ma sobie równych.

    ReplyDelete