Ludzie od zarania zadają sobie pytanie dlaczego jest cierpienie, dlaczego jest ból, dlaczego musimy doświadczać nieprzyjemnych, niepożądanych i niewygodnych sytuacji. Każdy unika ich jak ognia a one się pojawiają wbrew wszelkim obwarowaniom.
Ostatnio jakaś schorowana pani napisała list do papieża i zapytała o to samo: dlaczego muszę tyle cierpieć?
Przed tysiącami widzów papież odpowiedział: „ Nie mam odpowiedzi na to pytanie… Wielokrotnie ja sam zastanawiałem się dlaczego tyle cierpienia jest na świecie, po co ono jest…?” i odniósł się do Pana Jezusa, że On również musiał cierpieć.
Istotnie - nikt nie jest wolny od cierpienia: największe osobistości, które chodziły czy chodzą po tym świecie muszą się z nim prędzej czy później zetknąć.
I nawet Ojciec Święty jest tym faktem zakłopotany. Przecież o ile nam wszystkim wiadomo świat został stworzony dla nas. Dla naszej słodkiej przyjemności! Mamy tu bawić się, tańczyć i śpiewać no i CIESZYĆ SIĘ , CIESZYĆ i CIESZYĆ!!!...I co?...
Cóż… jakoś nie bardzo to wszystko wychodzi…
A odpowiedź na to ponadczasowe pytanie jest prosta. Świat w którym żyjemy nie jest naszym domem, nie jest miejscem, gdzie można się wygodnie i bez obaw ulokować. Tu panowały, panują i będą panować warunki, które nie zawsze nam się podobają. Cierpienie, choroby, starość, śmierć są na porządku dziennym.
Zadawanie w kółko pytania: „dlaczego tak się dzieje?” do niczego nie prowadzi. Po prostu znaleźliśmy się w miejscu, do którego nie pasujemy, stąd co chwilę natrafiamy na okoliczności, które gniotą, uwierają i przeszkadzają: a to pogoda nie taka, a to kręgosłup boli, a to odejdzie ktoś kogo pokochaliśmy całym sercem… I tak w kółko. Bo tak tu jest. Tak normalnie, że można znieczulicy dostać i wzruszyć (w umyśle) ramionami na np. oznajmienie „ wiesz, ciocia X odeszła”.
Bo świat ten okazuje się nie być stworzonym ku naszej uciesze. On ma swoją określoną charakterystykę. Jak na przykład woda.
Jeśli ktoś wejdzie do wody to nie marudzi: „Ojej… czemu ona taka zimna? Czemu taka mokra? O, jak ciężko się w niej porusza, nie można swobodnie pobiec, czy zamachnąć się ręką!”
Naturalnym dla nas jest, że woda ma swoją gęstość, temperaturę, że różne przedmioty różnie się w niej zachowują itp. Każdy natychmiast przyjmuje: no przecież to jest woda! Taka ona właśnie jest. Jak ci się nie podoba możesz po prostu z niej wyjść. I tyle :)
Tak samo jest jeśli chodzi o ten świat. Masz pełne prawo z niego wyjść – istnieje proces, który to umożliwia i doprowadza do stanu w którym wszystko jest tak jak ma być i już nie zastanawiasz się „cholera, o co tu chodzi? czemu tu tak nie wygodnie?”. Tam NAPRAWDĘ możesz po prostu cieszyć się życiem.
Skąd ja to wszystko wiem?.. Ach, te VEDY!